sobota, 11 sierpnia 2018

ZA KAŻDEGO KAPŁANA-PROSIMY CIĘ PANIE!!!


Na środek dnia- coraz bliżej....


DLA TYCH, CO WIEDZIELI JAKIE BUTY WZIĄĆ ZE SOBĄ:



NA KAŻDYM POSTOJU:


SORRY, ŻE JESTEM TAKA MĄDRA BĘDĄC W DOMU, ALE TO ZAWSZE JAKIEŚ WYJŚCIE


A DZIŚ TAKA MYŚL- BOŻE DZIĘKI CI ZA TYCH WSPANIAŁYCH KAPŁANÓW, KTÓRZY W DZISIEJSZYCH CZASACH , W PIELGRZYMKOWYCH TRUDACH (CZYTAJ CZARNA SUTANNA)!!!!

PONIŻEJ JESZCZE INNY PRZYKŁAD. OBEJRZYJCIE VIDEO:

https://www.facebook.com/blackwater08/videos/10216855415481382/

SORRY, ŻE NIE PO POLSKU.

Artykuł został częściowo skopiowany ze świetnego źródła wiedzy o Kościele, czyli z portalu pl.aleteia.org:

https://pl.aleteia.org/2018/06/07/ksiadz-wojownik-zobaczcie-jego-zmagania-w-american-ninja-warrior/

Ksiądz – wojownik. Zobaczcie jego zmagania w American Ninja Warrior


Capture d'écran Facebook
Stephen Gadberry - American Ninja Warrior

„American Ninja Warrior jest jak tor przeszkód na sterydach. Za jego pośrednictwem chcę pokazać ludziom, że mogą pokonać przeszkody w swoim życiu. Kiedy się z nimi mierzymy, możemy się poddać i zatrzymać albo stawić im czoła i iść dalej” - mówi ks. Stephen Gadberry.

Ksiądz śpiewający jak słowik w talent show. Ksiądz piekący kruchutkie bezy z truskawkami. Zapalony rowerzysta, rozpoznawalny aktor czy odnoszący sukcesy himalaista. Portrety księży o niezwykłych pasjach już nie raz pojawiały się na naszych „łamach”. Dziś do tego zacnego grona dołącza Stephen Gadberry, amerykański ksiądz-ninja.
Ksiądz Stephen Gadberry – z farmy do armii
Dorastał na farmie w stanie Arkansas, gdzie razem z czworgiem rodzeństwa pomagał rodzicom w uprawie ryżu i soi. Jak mówi, to doświadczenie pozwoliło mu docenić wartość pracy i wysiłku fizycznego. Drugą kuźnią jego charakteru okazał się Kościół. „Katolicka wiara była zawsze bardzo ważna dla mnie i mojej rodziny. Nigdy nie opuściłem niedzielnej mszy, świąt nakazanych czy parafialnych wydarzeń. Ale nie byliśmy z pewnością fanatykami ani osobami na zewnątrz zbyt pobożnymi” – mówi w rozmowie z Word on Fire.
To właśnie wiara pozwoliła mu się pozbierać, gdy w 1994 r. w wypadku samochodowym stracił ojca i starszą siostrę.
W 2005 roku wstąpił do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Służył m.in. w Iraku, Niemczech i Teksasie. I to właśnie wtedy religia nabrała dla niego osobistego znaczenia „Zakochałem się w Kościele, starałem się uczyć o nim jak najwięcej i co najważniejsze, poznałem Chrystusa w sposób bardzo prywatny i intymny. Konsekwencją tego osobistego przyjęcia wiary było zwiększenie świadomości duchowej, dzięki czemu usłyszałem małe, uparte zaproszenie Chrystusa, bym poszedł za nim i oddał mu swoje życie jako ksiądz”.



Ks. Gadberry – z seminarium na zawody ninja

Myśli o kapłaństwie zaczęły mu towarzyszyć coraz częściej – w sklepie, pracy, na siłowni. Z czasem zaczął zwracać na nie większą uwagę. Do tego doszły „zbiegi okoliczności”, które – jak mówi – wprost potwierdzały mu w sercu Boże wezwanie. „Uznanie i przyjęcie tego zaproszenia nie zajęło wiele czasu” – wspomina. Święcenia kapłańskie przyjął w maju 2016 roku, po 10 latach formacji i rozeznawania.
Miesiąc po tym, jak został kapłanem, rozpoczął swoją przygodę z crossfitem [program treningu siłowego i kondycyjnego]. Od dziecka był blisko sportu – najczęściej próbował swoich sił w grach zespołowych, poznając, czym jest wytrwałość, działanie w grupie i rywalizacja. Co ciekawe, był przy tym bardzo niewielkiej budowy. Ale – podkreśla w Word on Fire – „choć byłem mały, to niezwykle waleczny”.
Potem startował w biegach na krótsze dystanse, maratonach i triathlonach, które z upływem czasu zaczęły go nudzić. Spróbował więc crossfitu i… przepadł. Zmienność, która towarzyszy tej dyscyplinie, a więc ćwiczenia kardio, kalistenika, podnoszenie ciężarów czy gimnastyka, okazały się kluczem do sukcesu. Dziś ks. Gadberry jest trenerem i sam dzieli się z innymi swoimi umiejętnościami.
Co ważne, sport to dla niego nie tylko dbanie o ciało. „Lubię być niedoceniany. Lubię być słabeuszem. (…) Znajduję wielką satysfakcję w identyfikowaniu swoich słabych punktów i pracy nad nimi, dopóki nie staną się moimi mocnymi stronami. Jest to trudne i męczące, ale lubię to wyzwanie” – zap

Sport drogą do Boga? American Ninja Warrior

„Jako ksiądz uwielbiam pomagać innym, by byli zdrowi fizycznie i duchowo. Cieszy mnie także, że mogę pokazać, jak te dwie płaszczyzny są porównywalne i wzajemnie powiązane” – opowiada. Ks. Stephen odczytuje sportowy talent jako narzędzie do chwalenia Boga i ewangelizacji. To właśnie podczas treningów udaje mu się otwierać serca osób zagubionych, poharatanych przez życie.
Po co więc udział w American Ninja Warrior – arcytrudnych zawodach sportowych, w których walka toczy się o milion dolarów? Jak mówi w Word on Fire, udział w tym konkursie „jest kolejnym przykładem wykorzystania darów, które dostałem od Boga, do głoszenia Ewangelii i pokazania kapłaństwa katolickiego w pozytywnym świetle.American Ninja Warrior jest jak tor przeszkód na sterydach. Za jego pośrednictwem chcę pokazać ludziom, że mogą pokonać przeszkody w swoim życiu. Kiedy się z nimi mierzymy, możemy się poddać i zatrzymać albo stawić im czoła i iść dalej”.
Jak przekonuje – dokładnie tak samo jest z naszym dążeniem do świętości.
Zobaczcie, jak ks. Stephen walczy o tytuł wojownika. Oczywiście – otoczony przez grono wiernych fanek 😉

MASZ JAKIEŚ WĄTPLIWOŚCI?:





AMEN AS
PS- MOŻE PRZEŚLECIE MI JAKIŚ JESZCZE PRZYKŁAD?

4 komentarze:

  1. Większość artykułu jest niestety nielegalnie przekopiowana z https://pl.aleteia.org/2018/06/07/ksiadz-wojownik-zobaczcie-jego-zmagania-w-american-ninja-warrior/
    (aleteia.org podaje, że użytkownik ich portalu zrzeka się prawa do rozpowszechniania jakichkolwiek treści tam zamieszczonych)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, dopiero się uczę zakładająć bloga dla uczniów.czy mogę kopiować podając źródło i link? Szkoda waszych świetnych publikacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. #1 nie 'waszych', nie jestem z aletei :)
      #2 generalnie zależy od tego, jakie zasady podaje dana strona, ale w większości wypadków całych artykułów raczej się nie powinno - w takiej sytuacji lepiej po prostu podać sam link, osoby czytające tego bloga po prostu tam wejdą

      Usuń