TERAZ MUUUUSIMY WOŁAĆ DUCHA DO SWEGO ŻYCIA:
NO I POWIEDZMY, ŻE DRĄŻYŁ MNIE ABY...........
Spełnić obietnicę daną moim uczniom - nowemu już pokoleniu.
Czasami słyszą z moich ust
powyższy tekst i pytają się o co chodzi. Otóż skwapliwie wyjaśniam, że jest to
moje ulubione przekleństwo. Człowiek
to taka istota, która musi czasami odreagować spiętrzone emocje i to nie jest
nic złego, jeśli nie uderza w inną osobę. Są też powszechne przekleństwa tzw. wulgaryzmy, które
mieszają z błotem nasze człowieczeństwo - o tym napiszę później albo zapraszam
na blog: FAJNA KATECHEZA. Jak więc dać upust tej rozsadzającej nas energii i
nie poniżyć siebie i innych?
Mieszkając w Warszawie podczas studiów, mieliśmy problem z tym,
co mówimy. Jako nieposkromiona "pochłaniaczka" książek znalazłam w
utworze Joanny Chmielewskiej doskonały tekst do wyżycia się i pozostania na
odpowiednim poziomie kultury. Otóż znana z dowcipu i wielkiej fantazji pisarka
zaproponowała NOWE przekleństwo, które skwapliwie przepisałam, powiesiłam w
pokoju w akademiku i kazałam czytać w ataku agresji, w lawie emocji, w burzy
hormonów, nawałnicy epitetów, wybuchu złości itd. itd. Zapewniam was, że
działa. Oto ono:
Zazwyczaj cała zbędna energia idzie na przeczytanie,
przypomnienie bądź wyrecytowanie powyższej formułki. Mam tylko wielką
prośbę: nie każcie mi tłumaczyć dlaczego krowa, dlaczego kopana, dlaczego
most Poniatowskiego, dlaczego akurat wiaderko węgla itd. Pytania proszę
kierować do nieżyjącej już pisarki, która wzmocniony beton potrafiła
przemienić na genialny lekki humorek.
Pozdrawiam mocno życzę przyjemnej nauki i chrzanić te emocje.
NO I
MOICH MĄDROŚCI.
JESZCZE ON I MY, ODDAJMY MU CHWAŁĘ ZA TEN DZIEŃ-PONIEDZIAŁEK MINĄŁ JUŻ CUDEM:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz