niedziela, 29 października 2017

CZEGO JESZCZE O MNIE NIE WIECIE?

NIE WIECIE JAKIE MOGŁAM PRZEŻYWAĆ EUCHARYSTIE I DLACZEGO WŁAŚNIE CIĄGLE POWTARZAM, ŻE KAŻDA MSZA TO NIEZWYKŁA JAZDA .
NIC WIĘCEJ MNIE MOŻNA DODAĆ, TYLKO TRZEBA , TRZEBA!!!!!!!!!!!!!!!!! ZOBACZYĆ KOŚCIÓŁ BOGA SZYKUJĄCY SIĘ DO EUCHARYSTII.
TO NIE ŻART!!!
TO NIE ŚCIEMA!
TO PRAWDZIWI KSIĘŻA!
TO PRAWDZIWY BISKUP!
TO PRAWDZIWY CEREMONIARZ PAPIEŻA
TO PRAWDZIWY KOŚCIÓŁ!
TO JEST TEN ŻYWY, SOCZYSTY, PRZERADOSNY, UDUCHOWIONY, KOŚCIÓŁ JAK PRZEDSIONEK NIEBA!!!
PROSZĘ- WŁĄCZCIE NA TE KILKA KILKANAŚCIE MINUT.
WIEM, ŻE TU JEST DŁUGIE NAGRANIE Z CAŁĄ MSZĄ ŚWIĘTĄ- JA PROSZĘ WAS CHOCIAŻ O TEN POCZĄTEK( jak nie daj Boże nie byłeś na mszy, bo ta pogoda...itd, to możesz tu uczestniczyć ostatecznie w sposób duchowy)
JUŻ WIECIE?!  ALE MEGA!

Nie wiecie, że i ja czasem sobie tak myślę, że ja też czuję czas:


Przez wiele lat czas płynął obok mnie. Uderzał w innych, czasem niespodziewanie, czasem boleśnie, czasem przynosząc rozczarowanie lub zapomnienie. Mnie - wydawało mi się - nie dotykał. Lekkie przyprószenie siwizną się nie liczyło- wcale nie lekkie. Śmiałam się z tych, którzy przejmowali się 30., 40., czy 50. urodzinami. Aż doszło do mnie. Potem kilka pogrzebów, kilka nekrologów, jakieś jedno czy drugie wspomnienie i zaczęło do mnie docierać, że siwe włosy, zmarszczki i nie dający się zrzucić brzuch to też znaki płynącego czasu, takie jak spadające liście i jesienny deszcz. Poczułam na twarzy czas...
Nie, chyba się nie przestraszyłam. Pan Jezus budzi mi w sercu pokój i poczucie miłości. Wiem, że na nie nie zasłużyłam, ale też wiem, że je otrzymałam i otrzymuję. Strachu nie ma, ale jest napięcie, bo jeszcze tyle mi zostało - jak myślę - do zrobienia, jeszcze tyle mi zlecił. Czy zdążę wypełnić wszystko, co mi polecił Ten, który mnie prowadzi? Czy nie nazbyt się ociągam i czas marnuję?
Pracę mi powierzoną mam wykonać jeszcze teraz. Nawrócić się i uwierzyć tej Miłości. Przebaczyć wrogom i przeprosić skrzywdzonych również. Nie mogę odkładać na potem, bo "potem" może już nie nadejść. "Jutro", to może być za późno.

I JESZCZE SIĘ DZIWICIE, NAWIEDZONEJ KATECHETCE? SORRY DO TYCH, CO MNIE NIE ZNAJĄ.

NIE WIECIE PRZECIEŻ, ŻE TERAZ BĘDĘ WAS, NAS NAMAWIAŁA DO KONTYNUACJI 6 DNIA:

PIĄTY DZIEŃ NOWENNY
29 październik

„Dałby Bóg, żeby jedna z dusz przebywających w czyśćcu stanęła dziś na moim miejscu i opowiedziała sama męczarnie swoje; napełniłaby to miejsce swoimi jękami. Może wtedy by zmiękczyła i do modlitwy pobudziła serca wasze! O, jakże my cierpimy, uwolnijcie nas, bracia i siostry, z tych męczarni, tylko wy to możecie uskutecznić. O, gdybyście czuli, co to za boleść być w rozłączeniu z Bogiem! Któż to wysłowi? Goreć w ogniu zapalonym sprawiedliwością Bożą, ponosić bóle niesłychane, być trawionymi żalem, wiedząc, żeśmy mogli tego uniknąć!” (św. J.M. Vianney).
Módlmy się za wszystkich zmarłych potrzebujących Bożego miłosierdzia, a szczególnie za zmarłych nagle, nieprzygotowanych na śmierć, ofiary wojen, katastrof, kataklizmów, wypadków. Panu Bogu polećmy też zmarłych, którzy są bliscy naszych sercom… (można wymienić ich imiona).
Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Wieczny odpoczynek…
Modlitwa

Boże, kochamy Cię ponad wszystko i pragniemy z Tobą przebywać przez całą wieczność. Prosimy Cię, udziel nam łaski miłości bliźniego, abyśmy gorliwie nieśli pomoc duszom przebywającym w czyśćcu. Prosimy Cię, miłosierny Boże, zmiłuj się nad nimi i ogarnij je swoim miłosierdziem. Spójrz na ich miłość, która dojrzewa w cierpieniu i pozwól im oglądać Twoje święte Oblicze. Amen

I TY DZIELNY CZYTELNIKU POKOCHAJ SIEBIE, BO DOPIERO WTEDY MOŻESZ KOCHAĆ BLIŹNIEGO( DZISIEJSZA EWANGELIA)-POKOCHAJ I.....
TY, WŁAŚNIE TY, TY, TY W SWOIM CIEPŁYM ŁÓŻECZKU.
AS 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz