środa, 6 lipca 2016

NIESPODZIEWANY POWRÓT- NIE TYLKO SIENICKA MA HOPLA NA PUNKCIE BOGA!

Kochani- była mała przerwa. Miałam rekolekcje dla katechetów. Ci to się dopiero muszą nawracać. Trochę odpoczęliście ode mnie, ale zaczynamy. Jak tam z porankami? Jak tam z przypomnieniem na komórce? Jak tam z ogromem czasu na niedzielna Eucharystię?  Pewnie byliście  w  120 %. No jasne. Wierzę w Was! No i co - znowu zaczęła swoje? Kochani, co by nie było, że  tylko ja gadam o Bogu, posłuchajcie człowieka, którego znacie. Niby wszystko ma, ale...
Poczytajcie:

Czuł się zagubiony

Aktor daje świadectwo

Marcin Mroczek dzięki serialowi "M jak miłość" od lat cieszy się popularnością wśród widzów. Jego bohater, Piotr Zduński, to przykładny mąż i ojciec, który, nawet gdy popełnia życiowe błędy, to ku uciesze fanów, zawsze znajdzie sposób, by wrócić na właściwą drogę. Teraz Mroczek także chce świecić przykładem. Odkąd poznał blaski i cienie show-biznesu, przekonał się, że w życiu warto uznawać dwie wartości – wiarę i rodzinę.

Mroczek nie ukrywa, jak ważne jest dla niego nawrócenie na łono Kościoła. O swojej historii opowiedział w obszernym wywiadzie, który znalazł się w książce "Yes, we can! Powołani, by świadczyć" wydanej nakładem wydawnictwa Fronda.

Świadectwo aktora pokazuje, że sukces i popularność wcale nie muszą stać w opozycji do wiary. Mroczek chce udowodnić młodym ludziom, że można iść przez życie w zgodzie z duchowymi wartościami. 

Czuł się zagubiony

Mroczek przyznał, że praca, życie w stolicy i studia szybko sprawiły, że zaczął zapominać o uczęszczaniu do kościoła. Wszystko inne wydawało mu się ważniejsze. Takie postępowanie było dla aktora wyniszczające. Doprowadziło go do, jak stwierdził, poczucia pustki wewnętrznej, zaniżonej samooceny i problemów emocjonalnych. Co więcej, choć szukał w życiu przyjemności, nic go nie cieszyło. W porę jednak zorientował się, z czym tak naprawdę miał problem.

- Niedziela była dniem, w którym mogłem nadrobić zaległości ze studiów, przysiąść do projektów i nauki do kolokwiów. Kościół zaczął przez to schodzić na drugi plan (…) Na to nałożył się też taki młodzieńczy bunt. Miałem swoje zdanie, chciałem wszystko zmienić w swoim życiu, zrobić inaczej, niż nauczyli mnie rodzice i mówili dorośli. Zaczęła się liczyć dla mnie głównie dobra zabawa, osiągnięcie sukcesu i trochę się w życiu pogubiłem – przytacza jego wypowiedź "Gazeta Polska Codziennie". 

Dzięki modlitwie ma syna

Postanowił więc wrócić do Kościoła. Swoim świadectwem pokazuje, jaki styl życia może jego zdaniem dać człowiekowi szczęście. Trudno mu się dziwić. W końcu to na pielgrzymce do Częstochowy wymodlił sobie narodziny syna.

- Podstawą jest codzienna modlitwa i codzienne życie z Panem Bogiem. Każdego dnia, zaraz po tym, jak się budzę, mówię "Panie Boże, fajnie, że jesteś" i odmawiam modlitwę poranną. Potem zaś przez cały dzień staram się pamiętać o Bogu. Kiedy mam jakieś zadania do zrealizowania, proszę Go o wsparcie, kiedy coś mi się udaje, dziękuję Mu za to. Pan Bóg jest z nami cały czas i w tych dobrych chwilach, i w tych złych. Świadomość tego bardzo mi pomaga. Drugą kluczową sprawą jest dla mnie uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii – wyznał. 
Dzięki modlitwie ma syna

Chce być przykładem

Teraz aktor za każdym razem pokazuje, że stara się kroczyć wyważoną ścieżką i że w nawale obowiązków zawodowych i domowych potrafi znaleźć czas na kontakt z Bogiem. Swoją postawą zasłużył na miano twarzy tegorocznych Światowych Dni Młodzieży odbywających się w Krakowie.

- Choć byłem rozpoznawalny i wszyscy dokoła chcieli się ze mną fotografować, nie oszukuję, gdy mówię, że czułem się kompletnie pozbawiony wartości. Zauważyłem zresztą, że w środowisku aktorskim to dość częsty problem. Być może bierze się to z takiego rozdmuchanego ego. I ja kompletnie nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Dopiero Bóg pozwolił mi uporać się z tym, nauczył kompletnie inaczej patrzeć na kategorię sukcesu.(…) Każdy młody człowiek chce dzisiaj odnieść sukces, wybić się ponad przeciętność, chce być rozpoznawalny, myśląc, że to da mu szczęście, ale zupełnie nie tędy droga – powiedział w wywiadzie przygotowanym do książki "Yes, we can! Powołani, by świadczyć".
Chce być przykładem
Ja tam filmu nie oglądam, ale faceta znam. I co?  WASZA AS.

2 komentarze:

  1. Ja tam oglądam . :) I fajnie !

    OdpowiedzUsuń
  2. PEWNIE, ŻE FAJNIE TYLKO, ŻE NIE MAM CZASU-A BYM OGLĄDAŁA.

    OdpowiedzUsuń