czwartek, 23 stycznia 2020

JEST NIEMOŻLIWE, CZY NIE JEST?

NIE MAM RZECZY NIEMOŻLIWYCH W PANU!


Niech to wystarczy za mój wstęp,  😎 a podpowiedź  poniżej


A charakter mi się jakoś nie zmienił, bo piszę jedną ręką na zdezelowanym laptopie, gdzie często spacja nie działa- normalka jak na AS. Karolinka twierdzi, że to normalka.


DOWÓD NA TO, ŻE TO JA-  POPATRZCIE-


TU TEŻ WĄTEK CUDOTWÓRCZY, TO ZAPRASZAM.
Ksiądz   Łukasz jest dowodem na działanie Boga, na istnienie świętych.
 Przeczytajcie Jego historię- to nie mogło się udać i JEST-
Dzięki wielu naszym Czytelnikom ks. Łukasz Gron z parafii Kodyma na Ukrainie dokonuje rzeczy po ludzku niemożliwych. Wdzięczny za pomoc każdemu, kto wspiera go modlitwą i ofiarą przysłał do nas specjalny list.
O sytuacji ks. Łukasza Grona z Chełma, który pracuje w parafii Kodyma na Ukrainie, pisaliśmy wielokrotnie, prosząc o wsparcie dla niego. Kapłan podkreśla, że Bóg posługuje się ludźmi, okazując swoje miłosierdzie i otaczając opieką. Za to właśnie dziękuje w swoim liście wszystkim, którzy wspierają go przez modlitwę i ofiarę. Poniżej jego treść:
Podziękowanie Redakcji „Gościa Niedzielnego” i ofiarodawcom
Szczęść Boże!
Tym razem piszę, aby podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy odpowiedzieli na mój apel – prośbę o modlitwę i ofiary na kontynuowanie prac budowlanych kościoła w Kodymie na Ukrainie – Parafia pw. Przemienienia Pańskiego. Otrzymałem wiele e-maili z wyrazami uznania za prowadzone prace – są to dobre słowa, które motywują do dalszej pracy. Otrzymałem również intencje Mszy Świętych oraz wpłaty na podane konto bankowe.
W intencji Ofiarodwców sprawuję Mszę Św. w każdy poniedziałek.
Za każdą ofiarę składam serdeczne „Bóg zapłać”, każda ofiara jest bardzo cenna dla naszej parafii. Na wiosnę – jeśli Pan Bóg pozwoli - będą prowadzone kolejne prace.
Serdecznie pozdrawiam
Ks. Łukasz Gron
Przypomnijmy, że ks. Łukasz Gron, pochodzi z Chełma i jest siódmym po bolszewickiej rewolucji proboszczem parafii w Kodymie. Średnia taca w parafii wynosi niecałe 9 zł. To nie wystarcza nawet na chleb, a mimo to buduje kościół.
Kodyma to miasteczko na południowej Ukrainie, które należało do terenu Rzeczpospolitej już za czasów Jagiellonów, a odpadło od niej w wyniku II rozbioru Polski w 1793 roku. Liczy około 8 tys. mieszkańców i leży w odległości 45 km od Bałty. Jest miastem historycznie związanym z rodem Lubomirskich. Po drugim rozbiorze Polski Kodyma i Bałta znalazły się w zaborze rosyjskim.
Polskość była tutaj nierozerwalnie złączona z katolicyzmem. Chociaż ziemie te zostały oderwane od ojczyzny, to wciąż żyli i żyją tam do dzisiaj ludzie, którzy uważają się za Polaków. To dla nich ks. Łukasz podjął się budowy kościoła, choć z ludzkiego punktu widzenia nie ma szans na jej ukończenie.
- Średnia taca w mojej parafii pw. Przemienienia Pańskiego wynosi niecałe 9 polskich złotych (62-67 hrywien ukraińskich). To nie wystarcza nawet na chleb. Ratują mnie tylko zbiórki w Polsce. Mimo trudnej sytuacji materialnej podejmuję kolejne prace budowlane, pomagam najbiedniejszym parafianom jak mogę: przywożę z Polski suchą żywność o przedłużonym terminie ważności, odzież i obuwie używane. Przywiozłem trzy komputery dla dzieci, cztery rowery dla młodzieży, które otrzymałem od katolików z mojego rodzinnego miasta. Ponadto bezpłatnie uczę języka polskiego w Domu Kultury i na plebanii - mówi ks. Łukasz.
Ludzie jednak marzą o tym, by mieć kościół, gdzie będą przychodzić na Msze św., chrzcić dzieci, zawierać małżeństwa i skąd w końcu wyruszą w ostatnią ziemską drogę. Mimo, wydawało by się, sytuacji bez wyjścia, w latach 2017-2019 udało się wykonać ogrom prac dzięki życzliwości wielu ludzi.
Osoby, które chciałyby wspomóc jeszcze prace ks. Łukasza mogą się z nim kontaktować poprzez maila gron89@gmail.com
AS

1 komentarz: